czwartek, 23 lipca 2015

Ikanaide rozdział 11- Do zobaczenia.

かないで!




Dziewczyna przebywała w kojącej nicości. Pusta przestrzeń tak ciasno oplatała się na około jej ciała, że stawała się ona niemal namacalna. Nika czuła się jakby latała. Jakby jej najskrytsze marzenie związane z lataniem właśnie się spełniało. Lecz coś było nie tak. Mimo poczucia bezpieczeństwa, gdzieś w dalekich odmętach jej umysłu nie mogła zaznać spokoju. Co właśnie się wydarzyło? Gdzie się znajduje? Co się dzieje? Te pytania powtarzał jej wewnętrzny głos cały czas, w kółko. Nie dawała rady uciec od dręczących jej myśli. Lecz jednak nic nie zbliżało jej do odpowiedzi na nie. Kim była osoba która wpadła pod auto? Czyżby to była...
♥♥♥
Nagle przez ciało dziewczyny przeszedł zimny dreszcz. Wieczna jasność znikła. Dziewczyna dalej miała zamknięte oczy, lecz czuła zmianę. Pod jej kolanami pojawiła się zimna powierzchnia, a świat na około ściemniał.  Nika powoli, niepewnie otworzyła oczy, a przed nią ukazało się wnętrze znajomego korytarza w jej szkole. 
Dziewczyna siedziała na zimnej posadzce. Wszędzie na około był wielki tłum ludzi, lecz nie było głośno, wręcz na odwrót. Przy takiej masie ludzi było zadziwiająco cicho. Wszyscy szeptali sobie cichutko różne informacje, lecz Nika nie mogła zrozumieć znaczenia którejkolwiek z nich. Dziewczyna powoli podniosła się i próbowała przebić przez gęsty tłum. Nagle przed jej oczami mignęły długie, czarne włosy. Dokładnie wiedziała kto jest ich właścicielem.
-Ahina!-Dziewczyna próbowała krzyknąć do swej przyjaciółki, lecz głos wydawał się nie móc wydobyć z jej gardła. Próbowała przedrzeć się przez otaczających ją ludzi. Niestety na daremne. Tłum był tak ciężki, iż trudno było w nim nawet stać. 
Z każdą chwilą ludzi zdawało się jakby więcej, a każda osoba zdawała się patrzeć dokładnie na Nikę. Miliony oczu, uważnie wpatrzone w przedzierającą się przez nie dziewczynę.
Nice z każdą chwilą coraz bardziej brakowało tchu. Nienawidziła tłumów. Czuła się w nich jak w labiryncie, lecz labiryncie który obserwuje każdy jej ruch. Zawsze zdawał się patrzeć dokładnie na nią. Łzy pojawiły się w przerażonych oczach Niki. Proszę, nie patrzcie na mnie! Znajdę tylko Ahinę i zniknę wam z oczu. Dziewczyna powtarzała w myślach, lecz to nie pomagało. Tłum z każdą chwilą zdawał się robić coraz gęstszy, a postaci w nim się znajdujące coraz bardziej zdawały się przypominać potwory, z którymi Nika walczyła tak nie dawno.
Wizja Niki znów zaczęła jaśnieć, i coraz bardziej się zmywać. Łzy kapały jej powoli z oczu, lecz próbowała dalej podążać za czarnowłosą postacią znajdującą się kilka rzędów przed nią. 
W pewnym momencie ślad Ahiny zaginął, a Nika stanęła pełna rozpaczy i strachu. Co ja mam teraz zrobić? zadawała sobie to pytanie, lecz nie znała odpowiedzi. Świat na około niej znów zaczął jaśnieć i w końcu dziewczyna poddała się temu i zamknęła oczy. 
Wiedziała już gdzie się znajduje, i że jest bezpieczna.
I najważniejsze, że jest sama.
♥♥♥
Nika poczuła jak pod jej nogami traci się grunt, a wieczna biel zaczyna ciemnieć. Dziewczyna niepewnie otwarła oczy, tylko aby zobaczyć coś co wydawało się być głębią ciemnego lasu. Krajobraz na około spowity był w mroku nocy, jedyne światło dawał jasno świecący księżyc wraz z gwiazdami, wysoko nad Niką. Po chwili dziewczyna upadła na ziemie znajdującą się pod nią.
Nagle niebo nad Niką zaczęło jaśnieć i zmieniać kolory, słońce zaczęło wschodzić i kolorować chmury na najpiękniejsze kolory świata. po czym chmury przemierzały ogrom nieba, przeczesując je, zmieniając kształty i kolory. Niebo robiło się coraz bardziej pomarańczowe i czerwone, aż słońce zaszło za horyzont. Z powrotem wróciły gwiazdy wraz z księżycem, układając się w liczne gwiazdozbiory, których Nika nie potrafiła rozpoznać. Chmury na obecnym nocnym niebie zmieniały kształty i przesuwały się, po czym i księżyc kompletnie znikł, dając miejsce słońcu. Dni przemieniały się, i tak na niebie nad dziewczyną swój odwieczny taniec prowadziło słońce z księżycem, dzień z nocą, tak różne, a tak podobne do siebie. Dopełniały się w każdym momencie swego istnienia.

A wszystko to przemieniało się tak szybko i nagle że Nika nie potrafiła nawet zaobserwować wszystkich zmian. 
Wiatr na około zebrał się i wiał na około dziewczyny, lecz jej zdawał się nie dotykać. Drzewa na około traciły liście, które wraz z wiatrem w rytm tańca dnia z nocą zaczynały prowadzić własny, odmienny taniec.
Pogoda na około także cały czas się zmieniała, lecz trwało to tak krótko że nie groziło to Nice. Co jakiś czas na około zaczynał padać deszcz lub zrywała się burza, co dopełniało tylko piękny pokaz natury.

Wraz z dniem i nocą, zaczęły się zmieniać pory roku. Śnieg pojawił się na około dziewczyny, tylko po to aby ustąpić miejsce deszczom i delikatnemu słońcu wiosny, które szybko zamieniało się w mocne, rażące słońce w lecie. Po wysuszeniu przez letnie słońce drzewa zaczęły gubić swe liście, które wraz z deszczem odlatywały i zamieniały się w śnieg. I tak w kółko. Harmonia natury otaczała Nikę, która nie mogła napatrzeć się na niesamowity widok przepływu czasu. 
Wszystko na około dziewczyny zmieniało się wciąż, choć było zawsze takie same. Zawsze na wszystko była kolej i miejsce w świecie natury.
Nagle wraz z wiatrem zaczęła unosić się Nika w kręgu  liści i kwiatów, które otaczały jej ciało z każdej z stron.
Przed oczami dziewczyny cały czas było pokazane piękno jakie ma w sobie przemijanie i życie, które zawsze musi się kończyć śmiercią, lecz nie ma w tym nic złego, gdyż zawsze pojawi się kolejne życie. Każda noc, kiedyś ustąpi blasku dnia, a każda najsroższa nawet zima ustąpi cieple wiosny. Wszystko musi mieć swój początek i koniec. Nika zamknęła oczy, z których lały się rzewne łzy. I mimo że wiedziała że tak właśnie działa świat, i że tak właśnie musi to wszystko wyglądać płakała. 
Lecz zamknięte oczy nie uchroniły jej przed wizjami, które dalej widziała. Widziała przemijające życia zwierząt i rośli i ludzi. Jak wszystko się rodzi i umiera, i dzięki temu daje życie kolejnym istnieniom. Wszystkie wizje zmieniały się przed jej oczami tak szybko. Cała prawda ludzkości pojawiała się przed nią, dokładnie przed jej oczami. Wszystkie wojny i wynalazki, dobre i złe. Wreszcie pojęła istnienie ludzkości. Wszystkie wypadki i śmierci, i narodziny.
Płakała. Nie chciała tego nigdy widzieć. Lecz cały świat na około jej tak szybko przemijał.
Otworzyła swe oczy, dalej widząc męczące wizje związane z początkiem i końcem życia. Nie wiedziała już czy jest to piękne, czy okropne. Popatrzyła na swoje ciało, siedzące na kolanach w całkowitej spowijającej ją ciemności. Jej ciało się rozpadało. Kawałki jej skóry odpadały od niej i rozlatywały się na mniejsze kawałki. Odpadały jej palce i ręce, a ona wciąż płakała. I nie czuła już bólu, nic nie czuła, jedynie pustkę przepełniające jej delikatne ludzkie ciało.
I wtedy zobaczyła także w wizjach siebie. Swoje życie. Tak krótkie i marne. Usłane nie równą ilością szczęścia i nieszczęścia. Widziała każdy moment swego istnienia, od narodzin, aż do samego końca. Marne piętnaście lat, w wizjach wydawało się minutami. Pod koniec zobaczyła jednak najgorsze. Zobaczyła swój koniec. Dziewczyna zapłakała rzewnie i znów próbowała zamknąć oczy, zasłonić je rękoma i schować w kolana. Aby móc nie widzieć tego widoku. Lecz obraz był niczym wryty głęboko w jej umysł.
Przednią pojawiły się wizje. Niczym wspomnienia. Krótkie urywki. Karetka i masa krwi. I wielki tłum ludzi na około. Rozwalone auto na latarni, i siedzącą na ziemi przyjaciółkę, Ahinę. A także i siebie. Leżącą pod kołami auta, całą oblaną krwią.
Wtedy wizja się skończyła, tak samo jak i jej życie.

♥♥♥

---
Tum tum tum tuuuuuuuuuuuum. ;3;

Czyżby to już był koniec naszej filozoficznej opowieści?! No ja mam nadzieję, bo już mam dość pisania.
Wiec nie było mnie tu super długo. I zostawiłam sobie nie dokończony rozdział. Wiec dzisiaj uznałam że go dokończę, ale nie wiedziałam że dokończę całe opowiadanie!
Choć właśnie o takie zakończenie mi chodziło. Nie jasne i dziwne. I musiałam gdzieś dać ten fragment o przemijaniu czasu i życiu i śmierci. Po prostu miałam taką ochotę na filozoficzne rozmyślania że omg.
Raczej nic oprócz Niki szwendajacej się po Limbo nie wymyślę wiec na razie to jest koniec. Tak mi się zdaje. Chyba że dopiszę jeszcze jakieś romantyczne zakończenie. (romantyczne nie znaczy że z miłością baka!)

Ktoś chce może dostać wytłumaczenie całej opowieści i rozpis na linie czasowe? Bo chętnie bym napisała ;-;
Jeśli tak to proszę o napisanie o prośbę w komentarzach ;3; Jak będzie choć jedna to zrobię o tym posta.

Ma ktoś może jakieś pomysły na nowe opowiadanie? Bo na razie będę pisać songfici do piosenek vocaloidów i dawać rysunki, względnie jakieś krótkie fici. (I mam debilnego fica, Ania wie jakiego XD może go wstawię <3)
Rozdział wstawiony specjalnie dla Ani, która cały czas motywuje mnie do pisania <3
Dziękuję Ci, bez ciebie na tym blogu nie było by żadnego posta <3

Co myślicie o moim opowiadaniu? To pierwsze jakie w życiu pisałam na blogu itp wiec wgl się nie znam ;3; Plz niech ktoś mi napisze jakieś komentarze ;3;

*Nika 3 godziny szuka jakiejś spoko piosenki aby dać do rozdziału, ale failuje motzno*

Więc dla feelsów polecam tą piosenkę do rozdziału. To od niej powstał tytuł, gdyż to dzięki niej wszystko wymyśliłam. Jest cudowna, smutna, piękna i śpiewa ją osoba z najpiękniejszym głosem jaki istnieje: Mafumafu <3



Jak wam mijają wakacje, kochani nieistniejący czytelnicy? Mi całkiem spoko, ale troszkę nudno.
No to do zobaczenia w następnym poscie~!


♥ またね~! ♥